Człowiek ma to do siebie, że łatwo się przyzwyczaja. Nie tylko do samochodu, telefonu, mieszkania czy też miasta, ale i ludzi. Z czasem zapominamy o tym, jak wyglądało nasze życie bez wpływu danego czynnika, tym samym bagatelizując jego rolę. A zmiany są dobre i potrzebne. Naprawdę.
ŁAŁ, TO NIC NOWEGO
Wiem, że nie odkryłam właśnie Ameryki ani ogromnych złoży gazu ziemnego w Polsce, ba nie odkryłam nawet perfekcyjnej metody na namalowanie prostych kresek eyelinerem, ale tak, zmiany są dobre i to nie tylko do stymulacji pracy naszego mózgu. Pozwalają nam spojrzeć na daną sytuację z nowej perspektywy. W nowej jakości niczym w aparacie o lepszej rozdzielczości czasem po prostu widać wyraźniej. Lepiej. Chociaż zwykle ich nie lubimy, bronimy się przed nimi rękami i nogami albo unikamy niczym ognia, to często one same po prostu nas… dopadają. I wtedy jesteśmy bezsilni. Bo stary świat już nie powróci, bo poprzedniej codzienności już nie ma.
„Postęp jest niemożliwy bez zmiany, a ci którzy nie mogą zmienić swoich umysłów nie mogą zmienić niczego.”
George Bernard Shaw
NO DOBRA, ALE O CO CI CHODZI?
Nie przedłużając moich pseudo-filozoficznych wywodów, przejdę do sedna sprawy. Nie ma już Przygód mola książkowego – prostego bloga na blogspocie o specjalizacji recenzje książek. Jedyne, co z niego pozostało, to posty z niewyraźnymi obrazkami oraz pasujący do nazwy adres email. Bo od teraz jest carolinelivre – moja pierwsza, naprawdę moja własna strona, która właśnie rozpoczyna swój internetowy żywot. Nie wiem, czy tematyka bloga zmieni się diametralnie. Raczej nie. Na pewno nadal znajdziecie tutaj moje opinie o książkach, chociaż tym razem może w nieco innej formie. I jeśli wena mi dopisze, to garść refleksji oraz oczywiście postów z rodzaju o wszystkim i o niczym.
I PO CO TO?
Wiem, wiem, wszyscy mi to powtarzali, i to nie raz, nie dwa. Przecież Przygody mola książkowego są spoko. Szablon wygląda nieźle. Więc, o co chodzi? Przecież wcale nie musiałam się przeprowadzać, ale cóż, jako miłośniczka perfekcji w każdym calu, po prostu musiałam. Bo tak chciałam. I być może nadal, mimo moich usilnych starań nowe miejsce nie jest perfekcyjne i idealne, bo ideał zwyczajnie nie istnieje. Ciągle jest tu mnóstwo mniejszych i większych błędów, jak na przykład niepotrzebne ramki wokół zdjęć, ale … teraz dziwnym trafem jestem z siebie zadowolona. Podoba mi się tutaj i to jest dla mnie najważniejsze. Trudno, jakoś musicie się z tym pogodzić, ale mimo wszystko łudzę się, że chociaż część z moich dawnych czytelników nie przestanie mnie odwiedzać.
Zmiany są potrzebne, choć jak słusznie zauważasz, często niechciane. Mi samej trudno jest czasem coś zmienić, ale zmiany przynoszą dużo dobrego.
A co do Twojej nowej strony to wizualnie jest naprawdę piękna, aż zazdroszczę! 🙂
Ojejku, dziękuję i naprawdę bardzo mi miło 😀
Dobrze, że automatycznie przenosi czytelnika do nowej strony, z własnego doświadczenia wiem, że czytelnicy wracają 🙂 Najważniejsze, że teraz czujesz się dobrze, a ja tylko potwierdzam, że strona wygląda bardzo ładnie i minimalistycznie. Super! Pozdrawiam 🙂
Tak, tez myślę, że automatyczne przeniesienie na nową stronę to dobre rozwiązanie 🙂
Dziękuję bardzo!
zMIANY SĄ DOBRE, A u cIEBIE MI SIĘ PODOBAJĄ 🙂 cZEKAM NA POSTY I POWODZENIA! 🙂 bTW NIE MYŚLAŁAŚ MOŻE O ZAINSTALOWANIU dISQUISA? 🙂
Dziękuję, bardzo się cieszę, że Ci się podoba 🙂
Tak, zastanawiam się nad tym na poważnie, ale póki co brakuję mi odrobiny czasu na zapoznanie się z instrukcją instalacji…
Zdecydowanie, zmiany są dobre. Z doświadczenia mogę powiedzieć, że przejście na własne B to jak +100 do samooceny i 10x częstsze podziwianie swojego bloga. 🙂
Nie pamiętam, czy bywałam u Ciebie przed tą zmianą, bo sporo czasu minęło, odkąd ostatnio zapuszczałam się w recenzenckie rewiry, ale myślę, że będę stałą czytelniczką.
(I, jak poprzedniczka, bardzo polecam Disqusa.)
Dziękuję, bardzo mi miło 🙂 Mam nadzieję, że już niebawem uda mi się zainstalować Disqus 🙂
Niesamowicie się cieszę, że postanowiłaś wrócić do pisania, gdyż okropnie stęskniłam się za Twoimi postami ♥ To miejsce już się ślicznie prezentuje, więc bądź z siebie dumna :)Zmiany zawsze są ciężkie, ale dopiero po pewnym czasie dostrzegamy jak bardzo były nam potrzebne do szczęścia 🙂 Ja na pewno nie przestanę Cię odwiedzać ♥
Bardzo mi miło, że na mnie czekałaś 🙂 Cieszę się, że odważyłam się na zmiany, chociaż mam świadomość tego, że to jeszcze nie koniec…
Najważniejsze, żeby robić to, co sprawia Ci radość i z czego czerpiesz satysfakcję. Jeśli Przygody mola książkowego nie były w pełni satysfakcjonujące, to bardzo dobrze, że przeszłaś na własną, nową domenę. Jestem pewien, że to dobre posunięcie i przyniesie same pozytywne skutki. A i Ty będziesz się z tym czuła lepiej 🙂
Mam również taką nadzieję, że przeniesienie było dobrym krokiem. Dla mnie osobiście na pewno, gorzej dla bloga i jego statystyk, bo straciłam wielu czytelników. Ale nieco egoistycznie twierdzę, że najważniejsza w tym jestem ja, więc cieszę się, że w końcu jest tak, jak zawsze chciałam 😀
[…] Po majowym odpoczynku od bloga, w czerwcu w końcu zdecydowałam się na zmianę, a konkretniej przeniesienie mojej strony na własną domenę. Kosztowało mnie to trochę pracy (i nie tylko) i nadal wszystko nie jest perfekcyjne, ale w końcu jestem z siebie w pełni zadowolona. Wiem, że straciłam wielu czytelników i moje statystyki dramatycznie spadły, ale nie to jest dla mnie najważniejsze. Więcej tym, dlaczego właściwie zdecydowałam się na tak drastyczną zmianę przeczytacie tutaj. […]