Pierwszy miesiąc Nowego Roku już za mną. Czy zmieniło się cokolwiek? I jak minął mi styczeń? Kilka słów na ten temat już za chwilę, niestety tym razem z małym opóźnieniem…
CO U MNIE?
1 stycznia zapamiętam chyba na długo, bo jeszcze nigdy w ten sposób nie rozpoczęłam roku. Wstałam zaskakująco wcześnie ze względu na to, że pewien chłopak wracając z sylwestra… wjechał w płot mojego domu. Co ciekawe, wcale nie był pijany… Na szczęście ani jemu, ani jego znajomym nic się nie stało, jedynie auto nadaje się do kasacji, a mój płot do gruntownej naprawy. Jeśli chodzi o szkołę, to tym razem obyło się bez nadprogramowej liczby sprawdzianów i kartkówek. Przez dwa tygodnie stycznia pisaliśmy próbne matury i przepadło nam w związku z tym wiele lekcji. Nie mam pojęcia, jak mi poszło, bo nie poznałam jeszcze wszystkich wyników, ale liczę na to, że nie było „tak źle”. A potem zaczęły się ferie w moim województwie i mogłam pozwolić sobie na mały odpoczynek. Miałam w planach powtórkę materiału z geografii do matury, ale jakoś nieszczególnie mi się to udało. Za to cieszę się, że przerobiłam całkiem dużo zadań maturalnych z niemieckiego (typu słuchanie oraz czytanie) oraz z matematyki. Oprócz tego, udało mi się spędzić trochę czasu ze znajomymi, a także odwiedzić miejskie lodowisko (łapki w górę, kto też lubi jeździć?).
I wiecie co? Mówi się Nowy Rok – nowa ja. Każdy ma masę pomysłów na postanowienia noworoczne, z których większość nie wypala. Ja zrobiłam mini-listę rzeczy, które po prostu chcę zrobić. W tym przede wszystkim zdać maturę, pójść do okulisty, ortopedy, odwiedzić Niemcy i znaleźć ciekawą pracę na wakacje (ale to dopiero w czerwcu). Ah, no i regularnie utrzymywać kontakt z ludźmi, którzy są dla mnie ważni. Dopisałabym jeszcze robić więcej rzeczy, które sprawiają mi radość, ale nie będę przesadzać. Koniec 😉
KSIĄŻKOWO
Pod względem liczby przeczytanych książek, styczeń okazał się naprawdę dobrym miesiącem. Zaczęłam go od trzeciej części Harrego Pottera, czyli „Więźnia Azkabanu”, a potem przyszedł czas na „Czarę Ognia”. Miło było wrócić na chwilę do magicznego świata i nieco odświeżyć moją odwieczną miłość do cyklu J.K.Rowling. Gdyby ktoś był ciekawy, dlaczego tak bardzo ją kocham, to zapraszam tutaj.
Oprócz tego, udało mi się w końcu sięgnąć po pierwszą książkę Jojo Moyes, czyli „Razem będzie lepiej”, w której dosłownie przepadłam. Potem przeczytałam „Ten jedyny” Emily Giffin. Chociaż sam początek wcale mnie nie zachwycił, to zakończenie okazało się naprawdę warte lektury. Później w końcu udało mi się zająć „Eleonorą i Parkiem” Rainbow Rowell, która czekała na mnie zdecydowanie zbyt długo. Była to jedna z lepszych powieści młodzieżowych, jakie miałam okazje przeczytać – urocza, delikatna i przede wszystkim niemal pozbawiona erotyzmu, co obecnie zdarza się naprawdę rzadko. Poza tym, przeczytałam również dwie lektury szkolne – „Medaliony” Zofii Nałkowskiej i połowę „Wspomnień, wierszy i opowiadań” Tadeuszka Borowskiego. Obie lektury były bardzo, bardzo przygnębiające, a druga trudna do przebrnięcia… Obecnie jestem w trakcie „Innego świata” Zbigniewa Herlinga-Grudzińskiego oraz „Straceńców” Ingara Johnsrud. W sumie w styczniu przeczytałam 2838 stron, co daje około 92 dziennie. Wyjątkowo nie pochwaliłam się moimi książkowymi zdobyczami głównie ze względu na to, że były to tylko lektury wypożyczone z biblioteki.
Też muszę sobie odświeżyć serię o Harrym 😉
Ja muszę dokończyć całą sagę, ale to już chyba dopiero po maturze…
A mi styczeń minął bardzo bardzo szybko ! Pod znakiem wytężonej nauki do egzaminów . Na szczęście sesję udało mi się zaliczyć z całkiem niezłymi oceanami ( przewaga czwórek i piątek , gdzieniegdzie 4,5 i ani jednej 3 z tego jestem bardzo zadowolona ) jeszcze bardziej jestem zadowolona z tego że zaliczyłam wszystko w pierwszym terminie a niektóre egzaminy nawet w terminie zerowym. Początek roku niestety zaczął się trochę niefortunnie bo po Sylwestrze mój chłopak strasznie się rozchorował(nie z powodu alkoholu bo wypiliśmy w sylwestra tylko symboliczną lampkę szampana) i musiałam się nim opiekować jednoczesnie chodząc na uczelnie a mnie dodatkowo rozbolały zęby i musiałam odwiedzić dentystę. W styczniu przeczytałam o zgrozo tylko jedną książkę (ach ta sesja – co ona robi z molami książkowymi?) ale za to jaką „Światło między oceanami”. Cudowna książka po której jeszcze nie mogę się pozbierać.
W takim razie gorąco gratuluję Ci tak dobrych wyników egzaminów! I przy okazji teraz trochę zazdroszczę wolnego, ale zdecydowanie należy Ci się. I życzę Ci samych dobrych książek do czytania jak „Światło między oceanami”, albo nawet lepszych 😀
Dziękuję <3 Chyba będzie trudno pobić "Światło między oceanami" ! Bo dawno nie czytałam tak dobrej książki 😉 A wolne od szkoły już się powoli kończy i od poniedziałku powrót na uczelnię. Dziś dostałam rozkład zajęć – całe szcześćie mam wolny czwartek i co 2 piątek a do tego w tym semestrze mam na rano co mi bardzo odpowiada bo jestem rannym ptaszkiem .
O, to naprawdę fajnie! Sama też wolę wstawać wcześniej i kończyć wcześniej – tak jest zdecydowanie lepiej, bo ma się więcej czasu wieczorem. Szkoda tylko, że nie zawsze uda się wyspać…
No niestety wszystko ma swoje plusy i minusy ale myślę że jednak rano lepiej jest się uczyć a potem po 15 zje sie obiad i reszta dnia dla siebie. Ja lubię rano wstawać a jak juz wiosna nadejdzie to pewnie bede sie budziła sama bez budzika koło 6 czasem nawet o 5 rano 😉
Ojej, ja nie jestem takim rannym ptaszkiem. Lubię wstawać koło 7-8, ale bez przesady, o 5 nie byłabym w stanie. Może to kwestia tego, że nie jestem przyzwyczajona do chodzenia spać wcześnie…
A ja właśnie bardzo bym chciała chodzić później spać – jednak rzadko mi się to udaje. Wieczory są fajne , można poczytać książkę i jest że tak powiem atmosfera , obejrzeć jakiś film nie musząc spuszczać rolet by mieć nastrój. Ale co ja poradzę jak o 21 już kleją mi się oczy ;))
Haha, rozumiem. Chyba tak jest najlepiej i najłatwiej chodzić spać dokładnie wtedy,kiedy ma się na to ochotę…
Ciekawy poczatek roku! 😛
Też planowałam się uczyć w ferie, ale jeszcze nie na maturę, tylko kartkówkę z geografii… Idzie mi ciężko, ale jeszcze mam jeden tydzień 🙂
Harry <3
Zaczytanego lutego!
O, to super, życzę Ci, żeby te 7 dni udało Ci się dobrze wykorzystać 🙂
Zanim wyremontowano drogę, moim sąsiadom co jakiś czas wjeżdżano w płot 😛
Ja miałam przez ferie w planach powtórzenie masy rzeczy z geografii do konkursu,a le tak się stało, że zaczęłam czytać fanifcki o HP na Wattpadzie i przepadłam 😉
Pozdrawiam
Tutti
No ja w sumie przez ferie zajęłam się wszystkim po trochu – trochę poczytałam, trochę się pouczyłam i trochę powychodziłam z domu 😉
Po takim rozpoczęciu roku już cały musi być pełen niespodzianek i zaskoczeń. Oby tylko pozytywnych i przyjemnych. Pozdrawiam 😉
O tak, mam nadzieję, że tylko tych „dobrych” 😉
Mało się takich osób znajdzie, których jakoś nie ciągnie do Harrego, ale ja jestem jedną z nich. Tyle dobrych, pozytywnych opinii czytałam, słyszałam, ale jakoś nigdy specjalnie mnie nie zachęcił do przeczytania, chyba jakoś nie moje klimaty. 🙂 Mam na półce książkę „Ten jedyny” i kiedyś zaczęłam, ale zniechęciłam się trochę, mam jednak nadzieję żę kiedyś wrócę do niej. 🙂
Naprawdę? Nigdy nie przeczytałaś Harrego? A spróbowałaś chociaż, czy nie miałaś na to ochoty? 🙁
Ja także mam w planach jeszcze raz przeczytać całą serię o Harrym 🙂 Styczeń minął mi zbyt szybko, cały miesiąc nauki, sesji, braku książek… za to w lutym nadrabiam 🙂
Justyna z livingbooksx.blogspot.com
Super, teraz będziesz mogła zająć się czytaniem. Za to ja chyba do maja powinnam zamiast na książkach, skupić się na maturze, ale nauka kompletnie mi nie idzie.
Sesja, sesja i jeszcze raz sesja. Serio, sesja to zło a matura to pikuś 😀 A tak na serio, miesiąc mi gdzieś zupełnie między palcami minął. Z drugiej strony to dobrze, bo coraz bliżej do wiosny ale jednak…
Co do rozpoczęcia roku…….. jakoś go trzeba zacząć XD najważniejsze, że nikomu nic się nie stało! 🙂
No tak, racja – jakoś zacząć trzeba 😉
Haha, nie strasz mnie, że sesja taka zła… Ale najpierw i tak muszę zdać maturę, żeby się samej przekonać.
Dużo przedmiotów zdajesz na maturze? 🙂 Nie ma się czego bać, chyba większa „zadyma” jest wokół tej matury, a ona mija tak szybko, że nawet nie poczujesz 🙂
Obawiam się, że postawiłam sobie trochę zbyt wysoko poprzeczkę, bo zdaję geografię, angielski i niemiecki. Mam właśnie nadzieję, że to tylko strach ma takie wielkie oczy i matura nie okaże się aż tak trudna 🙂
[…] Styczeń 2017 roku zaczęłam dosyć specyficznie, bo rano okazało się, że pewien chłopak wracając z imprezy uderzył w płot mojego domu. Na szczęście nikomu nic się nie stało, ale nie powiem, żeby było to miłe rozpoczęcie roku… W tym miesiącu pisałam pierwsze próbne matury, uczyłam się do tych „prawdziwych”, a także korzystałam z dwóch tygodni ferii zimowych. W lutym przyjechała do mnie Sophia w ramach wymiany z Niemcami. Razem z całą polsko – niemiecką grupą spędziłam kilka dni w Krakowie, gdzie odwiedziliśmy na przykład Fabrykę Schindlera oraz Kopalnię Soli w Bochni. Następnie nadszedł czas studniówki, na którą wiele osób czekało z utęsknieniem. Dla mnie nie była ona aż tak ważnym wydarzeniem, ale i tak cieszę się, że wzięłam w niej udział. W marcu udało mi się odwiedzić Wrocław z moją klasą. Miło było obejrzeć Zoo, planetarium, oceanarium i oczywiście rynek! […]