Nawet nie chce mi się zastanawiać, kiedy właściwie minął maj, bo naprawdę nie wiem. Przecież całkiem niedawno była majówka, a potem studia, studia i… studia? No właśnie. Jeśli uda mi się coś więcej przypomnieć, to zapraszam dalej 🙂
WIOSNA?
Po naprawdę pozytywnej majówce, przyszedł czas na powrót do nauki. Pod tym względem maj nie był wcale takim łatwym miesiącem, chociaż w porównaniu do zbliżającej się sesji był baardzo przyjemny. Wypełniony nauką, spotkaniami z ludźmi w duszpasterstwie, ciekawymi rozmowami. Z odrobiną spacerów, wycieczek rowerowych i całkiem dużą porcją uśmiechu. W maju wzięłam też udział w spotkaniu z Tomaszem Zimochem pod tytułem „WARTO było komentować”, na które zdecydowanie warto było poświęcić czas 🙂
KSIĄŻKOWO
Co zaskakujące, w maju przeczytałam naprawdę dużo, bo aż 9 książek (z czego 5 to lektury). Razem daje to 2742 strony, czyli około 89 dziennie. Miesiąc zaczęłam od przeczytania „Dziewczę ze słonecznego wzgórza” Bjornstjerna Bjornson, które w przeciwieństwie do „Błogosławieństwa ziemi” Knuta Hamsuna, okazało się naprawdę przyjemną powieścią. W końcu udało mi się również dorwać w bibliotece „Pozdrowienia z Korei” Suki Kim, które od dawna chciałam przeczytać. W ramach odskoczni od nauki poznałam „W cieniu magnolii” Anny Płowiec. Powieść, jak na polski debiut, okazała się całkiem dobra, a Kraków w niej ukazany – doprawdy zachwycający. Potem przyszedł czas na kolejne lektury – „Naiwny. Super” Erlenda Loe, który bez wyrzutów sumienia mogę nazwać super książką, „Jesień” Karla Ove Knausgarda, która również mi się podobała, oraz krótki i specyficzny „Dom lalki” Henryka Ibsena. W tym miesiącu sięgnęłam również po mój pierwszy kryminał autorstwa Lee Childa – „Ostatnią rundę”, która sprawiła, że mam ochotę poznać inne jego książki. A na koniec, dosłownie w drodze pociągiem, pochłonęłam „Zanim pozwolę Ci wstać” Jenny Blackhurst.
W ostatnim czasie nie pojawiło się wiele na blogu. Jeśli jednak nie mieliście okazji jeszcze zobaczyć ostatnich trzech recenzji, to zapraszam na Murakamiego, Kaczkowskiego lub polski debiut Anny Płowiec.