Luty to najkrótszy miesiąc roku, ale dla mnie okazał się jednym z bardziej intensywnych do tej pory. Wydarzyło się wcale niemało, więc zapraszam Was na małe streszczenie ostatnich 28 dni 🙂
SESJA, BUDAPESZT I INNE
W lutym czekał mnie tak naprawdę tylko jeden egzamin, bo większość zaliczeń wypadła jeszcze w styczniu. Literaturoznawstwo udało mi się zdać bez problemu, więc już od 5 lutego mogłam cieszyć się wolnym. Razem z koleżankami wybrałyśmy się do Budapesztu (do którego o mały włos bym nie dotarła przez opady śniegu, ale to już inna historia). Stolica Węgier jak zwykle zachwycała swoim pięknem i przyjemną atmosferą. Pomimo zimna i odrobiny deszczu, miałyśmy szansę trochę pozwiedzać to miasto – przede wszystkim wejść na Wzgórze Gellerta, zerknąć na Basztę Rybacką i Zamek, przespacerować się Mostem Wolności i obejrzeć Parlament nocą. A widoki naprawdę robią wrażenie 🙂
Wracając do Polski udało mi się jeszcze przejazdem trafić jeszcze na jeden dzień do Krakowa. Czasu ledwie starczyło na odwiedziny u bliskich, spacer po Rynku i zakupy w Taniej Książce. Następnie wróciłam do domu, spędziłam trochę czasu z rodziną, odwiedziłam starą szkołę (do której mam ogromny sentyment) i spotkałam się z wieloma osobami. Miło wspominam te ferie i dlatego niełatwo było mi potem pozbierać się i wracać na studia.. Niemniej jednak pierwsze tygodnie nowego semestru szybko minęły, bo z materiałem dopiero się rozkręcamy. Spokojnie znalazłam więc czas, by wziąć udział w spotkaniu z Niną Witoszek, autorką książki „Najlepszy kraj na świecie” oraz dwóch dniach rekolekcji z o. Adamem Szustakiem, na które zdecydowanie warto było się wybrać 🙂
KSIĄŻKOWO
Tym razem mogę śmiało powiedzieć, że jestem zadowolona z moich wyników czytelniczych. W lutym połknęłam prawie 7 książek, czyli 2536 stron, co daje około 91 dziennie. Miesiąc zaczęłam od dokończenia „Jezu, Ty się tym zajmij!”, czyli książki o ojcu Dolindo Ruotolo, którą całkiem miło wspominam. Potem zajęłam się „Zanim się pojawiłeś” Jojo Moyes. Od dawna chciałam przeczytać oryginał historii, ale teraz doszłam do wniosku, że mimo wszystko wolę ekranizację. Dalej sięgnęłam po „Potęgę sugestii” Erika Vance, której nieco zbyt naukowe słownictwo trochę mnie odstraszyło. Następnie przeczytałam „Na skraju załamania” B.A. Paris, które okazało się świetnym i pełnym napięcia thrillerem. Zaraz potem połknęłam „Martwa jesteś piękna” Belindy Bauer, które również skradło moje serce. Później dałam szansę polskiej komedii kryminalnej, która bardzo pozytywnie mnie zaskoczyła! „Szpilki za milion” Izabeli Szylko okazały się fantastyczną receptą na dobry humor. Na koniec miesiąca sięgnęłam po „Surogatkę” Louise Jensen, o której słyszałam całe mnóstwo dobrych opinii. Oprócz recenzji, na blogu pojawiły się również 3 cytaty z literatury duńskiej oraz stosik styczniowy. Koniecznie zerknijcie!
Śliczne zdjęcia :). Mój luty był bardzo przyjemny, ale pod koniec zupełnie mnie paskudna grypa pokonała :(. Ponad tydzień z życiorysu…
Kurcze, ale Ci współczuję 🙁 Ale mam nadzieję, że teraz jest już dużo lepiej!
Ja również w lutym przeczytałam 7 książek, z czego jestem bardzo zadowolona. Zatem życzę zaczytanego marca!
Z „małym” opóźnieniem dziękuję 😀
Faktycznie aktywny miesiąc za tobą, ale to dobrze. Dużo nowych miejsc odwiedziłaś! Książki też przednie!
O tak, to trzeba przyznać – w lutym dużo się u mnie działo 😀
Ale piękne zdjęcia! Cudowne widoki <3 Jesteś kolejną osobą, która uzmysławia mi, że czas zabrać się za książkę "Na skraju załamania" 🙂
Dziękuję 🙂 A książka mam nadzieję, że Ci się spodoba!
U mnie luty niestety nie był dobrym miesiącem. Choć był tak krótki dłużył się niemiłosiernie bo cały był wypełniony bólem i łzami i może nie tylko łzami smutku ale przede wszystkim łzami żalu , niespełnienia i złości. Jednak nic nie trwa wiecznie -nawet luty i zła passa. Teraz już mamy marzec-jest dobrze i w sumie sama widzę że czasem zmiany które na początku bolą potem są błogosławieństwem! Budapesztu zazdroszczę <3 Zdjęcia które zrobiłaś są cudowne !!!
Mam nadzieję, że marzec okaże się dla Ciebie dużo bardziej przychylny i że wszystko jakoś się ułoży 🙂 W końcu, tak jak mówisz, nic nie trwa wiecznie!
Ja też życzę Ci udanego marca! W końcu ta wiosna przyjdzie -juz mam dość tego zimna ;/ Teraz juz jest połowa miesiąca i moge powiedziec że jak na razie jest zaskakująco dobrze ;))
Dziękuję!
ależ nie ma za co ;P
🙂