Ostatnie 28 dni minęło milion razy szybciej niż się spodziewałam. Nie przypominam sobie, kiedy po raz ostatni miałam tak dużo na głowie, a czas płynął jeszcze bardziej nieubłaganie niż zwykle… Zapraszam Was na krótkie podsumowanie lutego!
DEUTSCHLAND I… NADRABIANIE
Lepszego początku miesiąca naprawdę nie mogłam sobie wymarzyć. W pierwszym tygodniu przyjechała do mnie Sophia z Niemiec w ramach międzyszkolnej wymiany. Naprawdę, cudownie było po raz kolejny spotkać się z całą grupą, którą miałam okazję w większości poznać w kwietniu zeszłego roku w Essen. Spędziliśmy razem cały tydzień w Polsce, który na długo zostanie w mojej pamięci. Razem chodziliśmy po Bielsku-Białej, spacerowaliśmy po Krakowie (niestety w towarzystwie smogu), a także zwiedziliśmy Kopalnię Soli w Bochni oraz Muzeum Schindlera. Wprawdzie w tym roku kończę liceum i raczej nie będę miała okazji wziąć udział w wymianie po raz kolejny, ale po cichu liczę na to, że nie stracę kontaktu z moimi niemieckimi przyjaciółmi i uda mi się odwiedzić ich podczas wakacje w Niemczech.
Na początku lutego miała również miejsce moja studniówka. Wydarzenie, na które większość maturzystów wyczekiwała z zapartym tchem. Sama nie miałam czasu za bardzo się nad tym zastanawiać, w końcu non stop byłam w biegu. I chociaż z pewnością nie nazwę ją moją wymarzoną imprezą, to jednak cieszę się, że byłam, tam gdzie byłam, bo warto było (ale masło maślane ;)).
A potem po takich wydarzeniach nadszedł czas powrotu do szkolnej rzeczywistości. Czyli masa pracy i odkopywania się z zaległości, masa nadrabiania, ślęczenia po nocach i wstawania skoro świt. Czas płynie nieubłaganie, matura już za prawie 2 miesiące, a ja jedyne co mam ochotę zrobić na wieść o tym, to wykrzyczeć na głos początek „Snakes” Bastille – „Ooh, I’m not ready”. Bo wcale nie czuję się gotowa na ten egzamin, gdzie wiele zależy nie od Twojej wiedzy, ale tego, czy trafisz w klucz odpowiedzi, czy będziesz mieć szczęście i dobry dzień, czy raczej pecha…
KSIĄŻKOWO
Jak się pewnie spodziewacie po wstępie, luty nie był zaczytanym miesiącem. Udało mi się przeczytać tylko 5 krótkich książek, czyli 1481 stron, co daje 53 dziennie.
Zaczęłam od przeczytania połowy „Innego świata” Gustawa Herlinga-Grudzińskiego, którego nie byłam w stanie doczytać do końca. Miałam już po prostu dość opowieści o wojnie i wojennej rzeczywistości, chociaż jakiś czas później zapoznałam się jeszcze z „Zdążyć przed Panem Bogiem” Hanny Krall. Skoro jesteśmy już w temacie lektur, to niemal w jeden dzień pochłonęłam również „Tango” Sławomira Mrożka, które oglądamy też w szkole na lekcjach polskiego. Nie do końca rozumiem, o co dokładnie chodzi w tym dramacie, ale i tak bardzo mi się podoba. Z tych nieco bardziej zwykłych książek, to w lutym miałam do czynienia tylko z dwiema. Do mojej listy skandynawskich twórców dopisuję Ingara Johnsrud, którego „Straceńców” w końcu miałam okazję poznać. Do pełnego zrozumienia powieści trochę zabrakło mi pierwszego tomu, ale i tak z czystym sumieniem mogę polecić tą serię. Oprócz tego przeczytałam w końcu „Dziecko śniegu” Eowyn Ivey, która czekała na mnie na półce ponad rok. Zakochałam się w tej książce, w mroźnym i surowym klimacie Alaski oraz finezyjnym języku autorki…
Oprócz tego, na blogu pojawiła się propozycja 6 książek na Walentynki oraz krótki post o 3 zespołach, które zdecydowanie uwielbiam. Zapraszam!
Dla mnie najbardziej interesującą książką jest „Dziecko śniegu”, na którą próbuję zapolować i jakoś mi nie wychodzi, ale w końcu ją zdobędę:) Zazdroszczę ci tej studniówki, też bym się chętnie przeszła na imprezę tego typu, ale to jeszcze przede mną. Poza tym muszę przyznać, że robisz naprawdę przepiękne zdjęcia, są urocze.
Pozdrawiam!
Dziękuję, bardzo, bardzo mi miło! Trzymam kciuki, żeby udało Ci się znaleźć „Dziecko śniegu” i mam nadzieję, że lektura oczaruje Cię podobnie jak mnie. A co do studniówki, to nie martw się – na każdego przyjdzie kolej 😀
Ależ piękne zdjęcia! 5 książek to sporo, naprawdę, pomimo, że i tak krótkie. A początek lutego z koleżanką z Niemiec brzmi cudownie 🙂
Dziękuję bardzo! O, tak, cały tydzień okazał się naprawdę cudowny i długo będę go wspominać.
Świetny wynik! „Dziecko śniegu” mnie bardzo interesuje 😉
Dziękuję 😉 I życzę Ci udanego marca!
Gratulacje wyniku, śliczne zdjęcia 😀
Dziękuję 😀
Długość książek nie jest najważniejsza. Ważne, że spotkałaś na swej literackiej drodze powieści, które zapewne zapamiętasz. Pozdrawiam! 🙂
Rzeczywiście, w końcu liczy się jakość książek przede wszystkim 🙂
Na wymiany możesz również jeździć na studiach 🙂 u mnie był program Erasmus, więc jeśli ktoś tylko umiał język to wyjeżdżał nawet na pół roku 😉 tylko tutaj kwestią była nauka w wybranym mieście za granicą 😉
Maturą nie ma co się przejmować, to tylko 30 % 😉 więc nie ma spiny, ale i tak trzymam kciuki 😀 na studiach będzie zdecydowanie ciężej 😉
Miałaś bardzo udany luty 😉 pozdrawiam i ściskam :*
O, zupełnie zapomniałam, że coś takiego istnieje! Dziękuję za przypomnienie 🙂
No cóż, niby 30%, ale ja jestem bardzo ambitną osobą i mimo wszystko chciałabym mieć troszkę lepsze wyniki.. :*
Też nie doczytałam „Innego świata” do końca :/ Strasznie ciężka powieść.
Takie wymiany to super sprawa 😀
Powodzenia w marcu!
houseofreaders.blogspot.com
Dokładnie, sama po przeczytaniu opisów gwałtu nie byłam w stanie czytać dalej…
O tak, niby to tylko tydzień, ale ile nowych doświadczeń! Ekstra sprawa.
Dziękuję i nawzajem 🙂
Wprawdzie ja sama w tym roku podejmuję egzamin gimnazjalny, co pewnie jest tylko żałosną namiastką stresu przedmaturowego, ale mój brat jest w Twoim wieku, więc widzę, jak te wszystkie zawirowania związane z maturą, studniówką i końcem szkoły wpływają na człowieka. Oczywiście trzymam kciuki i życzę powodzenia na maturze! Mój luty też minął błyskawicznie. Udało mi się przeczytać 9 książek, chociaż okazały się raczej średnie. 😉
Pozdrowienia i buziaki!
BOOKS OF SOULS
PS. Jeśli masz ochotę, to zapraszam do siebie na konkurs!
O niee, jakie przecudne zdjęcia *_* Podziwiam, zazdroszczę, inspiruję się i co tam jeszcze można 😀
U mnie luty minął zdecydowanie „nudniej” niż u Ciebie, co nie znaczy, że nie jestem z niego zadowolona. Marzec zaczął się słabo – przegraną mojej ulubionej drużyny – ale liczę, że jeszcze się poprawi :”)
Pozdrawiam (i zapraszam, oddaję wszystkie szczere komentarze ^^)
http://czytam-pisze-recenzuje-polecam.blogspot.com
U mnie luty był miesiącem pół na pół 2 tygodnie przerwy międzysemestralnej a drugie 2 tygodnie powrót na uczelnię 😉 Jednak w lutym udało mi się przeczytać „Zanim się pojawiłeś” 😉
Czyli w lutym miałaś i trochę nauki i chwilę odpoczynku 🙂