Wprawdzie podsumowanie całego roku już było, to stwierdziłam, że dodam jeszcze napisane wcześniej króciutkie podsumowanie grudnia. W końcu nie zawsze wszystko musi być chronologicznie, prawda? 😉
NIC U MNIE
Ciężko pisać o tym, co słychać u mnie, skoro tak naprawdę nie słychać nic. No w każdym razie nic nowego… W grudniu, tradycyjnie spadła na moją głowę cała masa zaliczeń, prac pisemnych i innych, tym podobnych rzeczy… Na szczęście wszystko szybko „było minęło” i mogłam się z czystym sumieniem pozbierać na chwilę do domu. I chociaż pod choinką nie znalazłam żadnej książki, to tegoroczne Boże Narodzenie było naprawdę w porządku. Znalazła się chwila na wspólne gry w karty, ale też na przeczytanie książki i zwolnienie tempa praktycznie do zera. Po świętach udało mi się spotkać z przyjaciółmi, z którymi nie widziałam się od dawna. W planach były też pierwsze przygotowania (albo przygotowania do przygotowań) do sesji, ale ostatecznie dałam sobie z tym spokój. W końcu na naukę chyba znajdzie się jeszcze czas, prawda? W zamian za to obejrzałam jeden z moich ulubionych filmów animowanych – „Zaplątanych” oraz wybrałam się z młodszą siostrą do kina na „Królową śniegu”. Fajna sprawa, polecam!
Wyświetl ten post na Instagramie.
KSIĄŻKOWO
W tej kwestii od jakiegoś czasu zupełnie nie mam się czym chwalić, ale cóż, kłamać też nie będę. W grudniu znalazłam czas na przeczytanie jedynie dwóch książek. Pierwsza z nich to debiut A. F. Brandy – „Na krawędzi”, który z powodzeniem mogę określić naprawdę ciekawym thrillerem psychologicznym. A druga powieść to „Analfabetka, która potrafiła liczyć” autorstwa Jonasa Jonassona, którą również chętnie polecam 😀