Nie chcę zaczynać tego podsumowania od narzekania na to, że kolejny miesiąc minął tak szybko. I chociaż to prawda, mogę też powiedzieć, że czerwiec zapamiętam na długo. Nie tylko za sprawą intensywnej nauki podczas sesji. Co więcej? Przeczytacie zaraz.
20+
Miesiąc zaczął się od wolnego weekendu na Boże Ciało, który spędziłam w domu. Z dzisiejszej perspektywy, to były ostatnie chwile odrobiny lenistwa, bo już niedługo później zaczęła się nauka. Prawdziwa nauka, jak coś. A i w międzyczasie ostatnie, równie cudowne, co zwykle, spotkania w duszpasterstwie, za którymi już bardzo tęsknię (ale do października szybko minie, prawda?).
W ciągu trzech tygodni czerwca miałam niemal codziennie zaliczenia/egzaminy. Wprawdzie jestem już dawno za nimi, ale nadal ciężko mi nie narzekać. Moja zimowa sesja była żartem w porównaniu z tym, ile pracy wymagało ode mnie przygotowanie się na testy. Spałam niewiele, rzuciłam w kąt bloga, Instagrama, a nawet fanpejdża, a i tak dziwnym trafem nadal brakowało mi doby, żeby zdążyć ze wszystkim. Nawet we własne urodziny nie mogłam sobie odpuścić zakuwania do egzaminów, ale cóż… udało się. I to się liczy 🙂
A i wracając do urodzin, to 23 czerwca skończyłam 20 lat. Śmiesznie się czuję ze świadomością, że nie jestem już nastolatką, ale mówi się trudno. Jestem cholernie wdzięczna za ostatni rok; wcale niełatwy, wcale nieprosty, ale dobry. Cieszę się z tego wszystkiego, co mam w swoim życiu. I dziękuję za wszystkich ludzi, których spotkałam na swojej drodze. Jakbyście chcieli poczytać nieco więcej, to odsyłam do „urodzinowego” posta na Instagramie.
Obecnie trochę nie mogę w to uwierzyć, ale zaczynam wakacje! Póki co nie umiem się przyzwyczaić do tego, że NIE MUSZĘ się uczyć… ale mam inne, całkiem poważne plany na te trzy miesiące. Póki co trochę boję się mówić o nich zbyt głośno, bo wciąż obawiam się, że coś nie wypali, ale… pewnego dnia dowiecie się więcej.
KSIĄŻKOWO
Jak się domyślacie, miesiąc nie był najlepszy pod względem czytelniczym. Przeczytałam 5 książek, 1091 stron, co daje około 36,36 dziennie 😀 Czerwiec rozpoczęłam od „Błękitu” Maji Lunde, który, podobnie jak „Historia pszczół”, bardzo mi się spodobał. Dalej zajęłam się lekturami z literatury norweskiej – „Ptakami” Tarjei Versaas, „Tomasza F. Ostatnie zapiski dla ludzkości” Kjella Askildsen oraz duńską książką dla początkujących „Mordet på den grå mand”. Na koniec, w ramach odpoczynku, udało mi się dorwać „Hot Mess” Lucy Vine, przy której całkiem nieźle się bawiłam.
Oprócz tego, na blogu pojawiły się też dwie inne recenzje: „Bieg do gwiazd” Dominiki Smoleń oraz „Nocna runda” Lee Child. W najbliższych miesiącach (o ile starczy mi na cokolwiek czasu), planuję małe zmiany na stronie – przede wszystkim uaktualnienie strony o mnie i okołoksiążkowe wpisy. Trzymajcie kciuki, żeby się udało 😀