Nigdy nie byłam, nie jestem i z pewnością nie czuję się znawcą fantastyki. Do tej pory znajdzie się na rynku wiele książek, których nie tyle nie miałam okazji przeczytać, ale nawet o nich usłyszeć. A jednak na podstawie swojego skromnego doświadczenia powiem jedno – jeśli jeszcze nie mieliście okazji poznać serii „Szklany tron” autorstwa Sarah J.Maas, to koniecznie musicie to zmienić! Dlaczego? Odpowiedź znajdziecie w recenzji już czwartej części 🙂
ZA ŚMIERĆ MOJEGO NARODU
Aelin Galathynius, dawna królowa Terrassenu powraca, by walczyć o wolność dla swojej ojczyzny, która niegdyś została jej brutalnie odebrana przez nie kogo innego, jak samego króla Adarlanu. Aby jednak stanąć z nim do walki Celaena Sardothien, była Królowa Zabójców, więźniarka w Endovier oraz Królewska Obrończyni będzie potrzebowała czegoś więcej, niż siły i dobrej taktyki. Zwycięstwo może jej dać jedynie magia, która dawno temu przestała istnieć w Adarlanie. Czy uda jej się zemścić na władcy i jednoczesnym zabójcy jej rodziny jednocześnie nie tracąc nikogo z jej bliskich?
„Nie miała pojęcia, co o tym myśleć. Miała jednak nadzieję, że uda im się wszystkim to przeżyć. Wielką nadzieję.”
Tym razem nie będę owijać w bawełnę, bawić się w porównania i eufemizmy, nie. Powiem po prostu to, co ciśnie mi się na usta po przeczytaniu tej książki. JEST CUDOWNA. I tyle, koniec, kropka.
Sarah J.Maas po raz kolejny funduje nam fantastyczną podróż w nieznane, od której nie sposób uwolnić się choćby na chwilę. Jej cudowny i płynny język, a także charyzmatyczni i pełni tajemnic bohaterowie, których pokochałam już w „Szklanym tronie”, zatrzymują czytelnika na długo.
I tym razem mamy szansę podziwiać nie tylko kunszt pisarski autorki, ale sam pomysł na fabułę. Po „Dziedzictwie ognia” zastanawiałam się, czy Sarah J.Maas stać jeszcze na coś więcej. A jednak i tym razem wszystko jeszcze lepiej ze sobą współgra, wątki łączą się ze sobą jeszcze lepiej niż najlepsze puzzle, a całość kończy się w jeszcze lepszy, bardziej zaskakujący sposób, który tylko autorka byłaby w stanie wymyślić. Wiem, że prawdopodobnie się powtarzam, ale trudno znaleźć mi słowa na to, by opisać „Królową cieni”, która wzbudziła u mnie całą gamę emocji – od miłości do strachu.
Jeżeli szukacie kawałka dobrej fantastyki, to z czystym sumieniem mogę Wam polecić serię „Szklany tron”, której ostatnia część dosłownie zmiotła mnie z nóg. Moim skromnym zdaniem (nie)znawcy fantastyki to jedna z lepszych po Harrym Potterze i „Innych” Anne Bishops, które znajdziecie na rynku.
DANE TECHNICZNE
Tytuł oryginału: Queen of Shadows
Tłumaczenie: Marcin Mortka
Wydawnictwo: Uroboros
Liczba stron: 848
Cena z okładki: 49,99 zł
Cena na Virtualo: 37,50 zł
(ebook dostępny w formacie epub lub mobi)
Moja ocena: 9/10
| Szklany tron | Korona w mroku | Dziedzictwo ognia | Królowa cieni |
Za magiczne przygody dziękuję księgarni internetowej Virtualo!
Nie czytałam jeszcze tej serii, ale po Twojej opinii chętnie ją nadrobię. Rośnie stos do przeczytania…
Pozdrawiam,
StormWind z bloga cudowneksiazki.blogspot.com/
Koniecznie, koniecznie, bo, jak już wspominałam, naprawdę warto! 😀
Zgadzam się z Tobą – ta część jest po prostu CUDOWNA 😀 Według mnie najlepsza z dotychczasowych. A teraz pozostaje nam czekać na piąty tom… buuuu :/
houseofreaders.blogspot.com
Niestety, to strasznie boli, że na kolejne tomy trzeba tyle czekać.. 🙁
Mam na nią ochotę. Szkoda, że okładka nie jest ładniejsza.
To już kwestia gustu, bo moim zdaniem okładka jest całkiem ładna i dobrze pasuje do reszty serii 😉
Muszę po nią jak najszybciej sięgnąć!
Bookeaterreality
Dokładnie tak 😀
Wydaje się ciekawa, ale ma tak wiele stron i nie wiem czy bym nie stchórzyła w połowie. Świetna recenzja. 🙂
Pozdrawiam: http://kochaneksiazki.blogspot.com/
Jeśli książka jest naprawdę dobra, to wcale nie odczuwasz ilości stron, a wręcz przeciwnie – nie chcesz, żeby się już skończyła! 😀