Romanse nie należą do moich ulubionych gatunków, ale zdarza mi się po nie sięgać. O książkach Mii Sheridan słyszałam już wiele, ale dopiero teraz dane mi było poznać jedną z nich. Zapraszam!
ZAMIANA RÓL
Młodzieńcza miłość Brogana i Lydii nie miała najmniejszych szans na przetrwanie. Niegdyś on był biednym synem ogrodnika i pijaka, a ona – córką właściciela ogromnej posiadłości. Teraz jednak sytuacja odwraca się i to dziewczyna jest zmuszona prosić dawnego ukochanego o pomoc. Jednak Brogan poprzysiągł sobie zemstę w odwecie za dawne krzywdy. Czy zdecydują się dać sobie jeszcze jedną szansę, czy może pozostaną przy życiu bez uczuć?
O romansach Mii Sheridan głośno było w blogosferze już od dawna. Większość opinii brzmiała na tyle pozytywnie, że i ja skusiłam się w końcu na jej najnowszą powieść. I już na samym początku lektury wiedziałam, że nie będzie to nic nowatorskiego ani tym bardziej oryginalnego, ale zwykły i do bólu przewidywalny schemat. Trzeba przyznać, że „Bez uczuć” czyta się naprawdę dobrze, żeby nie powiedzieć świetnie. Rozdziały są krótkie, a styl pisarski autorki sprawia, że połykanie kolejnych stron przychodzi wręcz odruchowo. Ten romans aż iskrzy od namiętności, jednak (na całe szczęście) sceny erotyczne nie przekraczają granicy dobrego smaku, nie ociekają wulgarnością ani nie powodują mojego obrzydzenia, czego się obawiałam po przeczytaniu „Amber” w zeszłym roku.
„Owszem, Lydia była księżniczką, lecz gdy się do mnie uśmiechała, miałem wrażenie, że moje serce robi salto.”
Autorka dobrze opisuje bohaterów, którzy niekoniecznie zdobyli moją sympatię. Być może to dlatego, że wydawali mi się nieco zbyt schematyczni, zbyt przewidywalni i zbyt… nijacy? Styl bycia Lydii trochę mnie irytował, a w szczególności jej skupienie na sobie i własnych krzywdach na początku książki. Z czasem udało mi się do tego przyzwyczaić i zrozumieć, że razem z Broganem sami gubią się w swoich uczuciach. Że sami nie wiedzą, kim są, czego dokładnie pragną i co powinni zrobić w sytuacji, w jakiej się znaleźli. Pisarce całkiem nieźle udało się odwzorować ich uczucia, jakie przeżywali – jak na dłoni oglądamy ich zmagania i niepewność, ich spontaniczne decyzje i związane z nimi zawirowania. Muszę powiedzieć, że po tej powieści spodziewałam się odrobiny więcej napięcia, odrobiny więcej zwrotów akcji, może odrobiny strachu i lęku… Co trochę mnie zastanawia, to tytuł, który moim skromnym zdaniem nie najlepiej pasuje do fabuły. Owszem, bohaterowie po nieszczęśliwym końcu zauroczenia nigdy nie związali się tak naprawdę z nikim innym, ale nie oznacza to, że pozbyli się emocji w swoim życiu, bo uczucia to przecież nie tylko miłość, prawda?
„Bez uczuć” to moje pierwsze i całkiem udane spotkanie z powieściami Mii Sheridan. Książkę polecam miłośniczkom lżejszych romansów na kilka wieczorów 🙂
DANE TECHNICZNE
Tytuł oryginału: Ramsay
Tłumaczenie: Małgorzata Kafel
Wydawnictwo: Otwarte
Liczba stron: 390
Cena z okładki: 39,90 zł
Moja ocena: 6,5/10
Za pochłaniającą lekturę dziękuję Wydawnictwu Otwarte!
Znam, znam. Czytałam wszystko tej autorki i nic nie przebije tytułu BEZ SŁÓW, serdecznie polecam 🙂
W takim razie może dam Mii jeszcze jedną szansę 🙂
Jeśli chodzi o autorkę, to ja uwielbiam „Bez słów” – ta książka zrobiła na mnie niesamowite wrażenie i aż mam ochotę sięgnąć po nią jeszcze raz. 😉
Pozdrawiam,
Monia z http://www.onalubi.com
Skoro wszyscy polecają „Bez słów”, to chyba coś musi być w tej książce 😉
Czytałam poprzednią część 🙂 dalej już nie czytałam 🙂
Rozumiem 😉
Od Sheridan czytałam jedynie „Bez słów” i jestem zadowolona, więc po kolejne książki z tej serii „Bez” również planuję poznać.
Pozdrawiam!
Ja rozejrzę się za „Bez słów” i wtedy zobaczę, co dalej 😉
„Bez winy” Sheridan tej autorki bardzo mnie zawiodło, bo była to tak nudna i schematyczna lektura, że aż boję się sięgnąć jeszcze po jakiś tytuł pisarki. Chociaż „Stinger”, „Calder” i „Eden” przypadły mi do gustu.
Ja przeczytałam tylko „Bez uczuć” i nie mogę powiedzieć, żebym była zachwycona, ale może dam Mii Sheridan jeszcze jedną szansę 😉
Czytałam tę książkę i bardzo się na niej zawiodłam. Jak dla mnie na maksa przewidywalna i strasznie sztuczna. Ledwo dobrnęłam do końca.
Dla mnie „nie było tak źle”, chociaż oczekiwałam trochę więcej…
Zapowiada się rozkosznie, ale nie jestem wielką fanką romansów, więc jeśli najdzie mnie chęć to tak, ale na razie niestety mam zbyt wiele pracy. Chociaż nie czytałam jeszcze żadnej książki Sheridan, więc może powinnam przynajmniej dać jej szansę! 😉
Ja też nie czytałam wcześniej żadnych książek tej autorki i to chyba jednak nie była najlepsza pozycja „na początek”. Tak mi się przynajmniej wydaje, że lepiej zacząć od czegoś innego 😉
Z chęcią poszukam i kupię tą książkę. Też wiele o niej słyszałam. Zarówno dobre jak i gorsze rzeczy. Ale cenię romanse, więc prędzej czy później po nią sięgnę.
agusska–agusska.blogspot.com
Widzę że schemat on biedny-ona bogata został złamany na czesc czegos bardziej „oryginalnego” czyli na ona biedna-on bogaty dodajmy do tego młodziencze uczucie i krzywdy z przeszłości i książka gotowa. Chyba juz wolę Sparksa choc u niego zawsze ktoś umiera 😉
Ja mam wrażenie, że książki Sparksa są jednak głębsze i bardziej przemyślane, co od razu rzuca się w oczy 😉
I u Sparksa mamy ten specyficzny klimat każdej powieści plus motyw morza i juz to sprawia że chce mi sie go czytać 😉
O tak, ale mi zrobiłaś teraz ochotę na Sparksa 😀
[…] „Nieznajomego” Harlana Cobena, który bardzo mi się spodobał. Potem sięgnęłam po „Bez uczuć” Mii Sheridan, by odkryć, że romanse to zdecydowanie nie jest mój ulubiony gatunek. Następnie […]