DANE TECHNICZNE
Tytuł oryginału: Die Mondspielerin
Wydawnictwo: Otwarte
Tłumaczenie: Daria Kuczyńska-Szymala
Liczba stron: 320
Cena z okładki: 34,90 zł
NIGDY NIE JEST ZA PÓŹNO
Po 40 latach życia u boku swojego męża, Marianne ma już dość. Dość nieudanego małżeństwa. Dość wykorzystywania jej do wszystkiego jako kucharki, sprzątaczki, pomocnicy i żonki. Dość wszystkiego. Dość. I koniec.
Była to pierwsza decyzja, którą podjęła samodzielnie. To był właściwie pierwszy raz, gdy to ona postanowiła, co trzeba zrobić.
Kobieta postanawia rzucić się z mostu we Francji wprost do Sekwany. Od samobójstwa ratuje ją jednak pewien bezdomny. Niemka trafia do szpitala, gdzie zauważa tajemniczy kafelek przedstawiający piękny i malowniczy port w Kerdruc z łodzią o nazwie Marianne. W przypływie odwagi postanawia uciec od męża i wybrać się w ostatnią podróż swojego życia.
Brakuje mi jej. Miłości. […] Kogoś kto jest moim domem.
Czy zmieni to jej sposób postrzegania rzeczywistości i dane będzie jej poznać czym, jest szczęście?
OPINIA
Księżyc nad Bretanią to moje pierwsze spotkanie z twórczością Niny George. Po książkę sięgnęłam raczej spontanicznie, ponieważ poznawanie twórczości tej pisarki planowałam rozpocząć od jej poprzedniego dzieła – Lawendowego pokoju. O wspomnianych powieściach słyszałam różne opinie; raczej pozytywne, niż negatywne, choć i takie się zdarzały.
Nie wiem, od czego zacząć, ale muszę przyznać, już od pierwszych stron zakochałam się w stylu pani George. Nie spodziewałam się tak przyjemnej i szybkiej lektury. Takiego cudownego klimatu i tak zachwycających opisów Bretanii.
![]() |
źródło |
Bardzo zainteresowała mnie również nietypowa fabuła powieści, która nie jest wcale tak banalna i prosta, jak by się mogło wydawać. Pełno w niej zwrotów akcji i nietypowych zachowań bohaterów. Jedyne, do czego mogę się przyczepić, to zbyt krótka droga Marianne do Kerdruc. Być może wynika to z tego, że liczyłam na bardziej rozwinięty opis…
Również i bohaterowie powieści bardzo przypadli mi do gustu. Polubiłam główną postać, mimo, że chwilami naprawdę działała mi na nerwy. Kobieta była od lat przyzwyczajona do usługiwania mężowi i wykonywania jego poleceń bez choćby mrugnięcia okiem, dlatego ciężko było jej to nagle zmienić. Wydawało jej się, że im bardziej się będzie starać być idealną, tym bardziej Lothar będzie ją kochał, co oczywiście było kłamstwem. Jej małżonek to osoba o władczym charakterze, egoista, którego w nawet najmniejszym stopniu nie interesuje zdanie innych. W sytuacji, w której się znalazła, niestety, sama miała również swój udział. Przez 40 lat związku z nim zgadzała się na wszystko, co jej narzucał. Nie protestowała, prawie nie próbowała wyrazić swojego zdania, była bowiem przekonana, że i to nie ma najmniejszego sensu. Dla mężczyzny zrezygnowała z własnych marzeń i własnych planów. Żyła jego życiem, podczas gdy swoje odłożyła na bok. Poza Marianne, także i reszta postaci okazała się godna uwagi. Są ciekawi i charyzmatyczni, a przy tym dobrze opisani. Chwilami miałam wrażenie, że czytam o prawdziwych ludziach, a nie wymyślonych bohaterach…
Jedynie zakończenie nie do końca mnie zadowala. Owszem, świetnie pasuje do klimatu powieści, jest szczęśliwe a zarazem piękne. Tak mówi mi serce, ale głowa podpowiada, że to niemożliwe. Że tak się nie zdarza w codziennym życiu…
Księżyc nad Bretanią to wzruszająca opowieść o tym, jak jedno wydarzenie może zmienić życie człowieka. To również historia o poszukiwaniu utraconego szczęścia, o wędrówce w poszukiwaniu sensu istnienia i spełnianiu o porzuconych marzeń.
Szczęście, jest wtedy, gdy kochamy to , czego potrzebujemy i potrzebujemy tego, co kochamy. I dostajemy to.
Moja ocena: 8/10
MIELIŚCIE JUŻ OKAZJĘ SPOTKAĆ SIĘ Z TWÓRCZOŚCIĄ GEORGE?
JAK WAM SIĘ PODOBAŁO?
Bardzo, bardzo mnie zainteresowałaś 🙂 I książka równie zachęcająca okładkę. Chętnie przeczytam.
http://przy-goracej-herbacie.blogspot.com/
Cieszę się i mam nadzieję, że książka przypadnie Ci do gustu 🙂
Zbieram się za tę George od wieków, ale myślę, że wolałabym zacząć od "Lawendowego pokoju", chociaż i ta brzmi niesamowicie kusząco 😉
Sama również od dawna zbieram się do „Lawendowego pokoju”, ale jakoś mi nie wychodzi… Czas to zmienić 😉
Od dawna jestem zaintrygowana twórczością Niny George a Twoja recenzja ostatecznie przekonała by po nią sięgnąć 🙂
Nie mówiąc już o naprawdę cudownej oprawie graficznej *.*
Pozdrawiam serdecznie 🙂
http://my-life-in-bookland.blogspot.com/
Naprawdę, bardzo mi miło, że udało mi się Ciebie przekonać do lektury 🙂
Pozdrawiam
Po premierze jakoś bardziej ciągnęło mnie do tej książki, z czasem jednak mój entuzjazm osłabł, gdy przeczytałam kilka negatywnych opinii, może kiedyś przeczytam , ale raczej nie prędko 😉
Oczywiście, rozumiem. Czasem jednak nie warto sugerować się opiniami innych, lecz posłuchać swojej książkowej intuicji (wiem, że taka istnieje) 🙂
Z chęcią się skuszę, szczególnie, że Lawendowy pokój wydał mi się bardzo dobrą książką. 🙂
Pozdrawiam – tylkomagiaslowa.blogspot.com
W takim razie życzę miłej lektury!
Lubię tę książkę, o tak! Właściwie to pokochałam styl Niny George po "Lawendowym pokoju", bo właśnie od tej książki zaczęłam swoją przygodę z tą autorką. Uwielbiam to, w jaki sposób potrafi przenieść czytelnika w całkowicie inne, dodatkowo piękne, miejsce. "Księżyc nad Bretanią" również był świetną lekturą.
Pozdrawiam
A. 🙂
http://chaosmysli.blogspot.com
Właśnie przypomniałaś mi o tym, że muszę w końcu sięgnąć po "Lawendowy pokój". Od dawna przymierzam się do tej lektury, ale jakoś nie mogę jej nigdzie znaleźć w bibliotece, a nie chcę kupować…
Na pewno zwrócę większą uwagę na twórczość tej autorki i na tę właśnie książkę. Francja to moje klimaty, więc wielce prawdopodobne, że mi się spodoba. 🙂
Bardzo się cieszę, że udało mi się zachęcić Cię do lektury! Sama również uwielbiam francuskie klimaty i to być może dlatego tak mi się ta książka spodobała…
Książka zapowiada się świetnie, będę musiała o niej pamiętać, kiedy udam się do biblioteki 🙂
Tak, jest naprawdę warta lektury… wiec nie zapomnij o niej! 😀
Wcześniej nawet nie słyszałam o autorce, ale ta książka wydaję się być ciekawa. Ja też spodziewałabym się po tej powieści banalnej fabuły, ale skoro taka nie jest to mogę przeczytać 🙂
Autorka moim zdaniem nieźle namieszała, bo zakończenie wcale nie wydaje się takie przewidywalne. Ja z całego serca polecam!
"Lawendowy pokój" od dawna na mojej półce, niestety nadal nie sięgnęłam po tę książkę 🙂 Muszę się zmobilizować wreszcie przeczytać, wtedy zapoluję na "Księżyc nad Bretanią", piękna okładka i urzekający tytuł od dawna mnie kuszą 🙂
W takim razie będę czekać na Twoją recenzję "Lawendowego pokoju", bo sama planuję niebawem się za nią zabrać 🙂
Przede wszystkim, piękna okładka. Pomimo opisu, wydaje mi się, że to taka ciepła powieść. Dzięki za tę recenzję, bo pewnie sama nie zwróciłabym na nią uwagi 🙂
Ojej, nie ma za co. Powieść jest rzeczywiście ciepła i naprawdę piękna. Ja ze swojej strony polecam 🙂