Elisa to 16-letnia córka króla Orovalle. W przeciwieństwie do swojej idealnej siostry Alodii, zawsze była brzydka i gruba. Nigdy nie zrobiła niczego godnego uwagi i nie wierzy w to, że kiedykolwiek jej się to uda.
Bóg ją powinien wybrać : jest wysportowana i rozsądna, wytworna i silna psychicznie.
Jednak to ona podczas chrztu została wybrana przez Boga do wykonania znanej Mu tylko misji. Dziewczyna w ramach międzynarodowego sojuszu, ma poślubić nieznanego jej mężczyznę, niejakiego Aleksandra. Znajduje się setki kilometrów od domu i to właśnie tu przyjdzie jej odkryć jak bardzo ograniczona jest jej wiedza. Jak mało wie o sobie, swoim przeznaczeniu i zadaniu, jak również o swoich wrogach.
Bóg ma wobec każdego z nas swoje plany. I mimo naszych usilnych starań nie jesteśmy w stanie ich poznać. Nie wiemy, co się zdarzy. Nie znamy przeszłości ani nie wiemy, co czeka nas po śmierci. I nie mamy żadnego dowodu na istnienie Boga. Nic, poza naszym przekonaniem, Pismem Świętym i naszym sumieniem, które rzekomo utwierdza nas w tym, że On istnieje.
Szkoda, że nie mamy Boskiego Kamienia, który ostrzega nas przed zagrożeniem, ogrzewa i reaguje na modlitwy. I przede wszystkim pokazuje, że Bóg naprawdę istnieje.
Nie wolno Ci tracić wiary, dziecko. Bez względu na wszystko.
No cóż, nie mamy wyboru. W coś trzeba wierzyć. W Boga, los, Fortunę albo psychoterapeutów.
Wybór należy do nas.
OPINIA
Uwaga! Tekst zawiera krótkie spojlery.
Książka od samego początku bardzo mnie zaintrygowała. Połączenie tematyki religijnej z fantastyczną wydało mi się raczej nietypowe i byłam ciekawa, jak autorka rozwinie ten watek.
Początek utworu miło mnie zaskoczył. Nie spodziewałam się tak wartkiej akcji i dobrze wykreowanych bohaterów. Wprawdzie Elisa nieco działała mi na nerwy swoim zachowaniem, ale mogłam to przełknąć. Dziewczyna zbyt wiele narzekała na swój wygląd, nie robiąc absolutnie nic, by to zmienić. Ba, jadła jeszcze więcej, aby pozbyć się smutku. I tak, przez jakiś czas fabuła toczyła się dalej, a pozycję czytało się znakomicie… Jednak gdzieś w połowie wszystko się skończyło. Przynajmniej dla mnie. Emocje opadły, skończył się również mój zapał. Być może wynika to z tego, że nie miałam wystarczająco dużo czasu na lekturę i czytałam ją z doskoku, jeden lub dwa rozdziały dziennie. Ale ten środek mnie zmęczył. I znowu nie mogłam zrozumieć głównej bohaterki. Została porwana przez ludzi, z którymi po kilku godzinach się zaprzyjaźnia. Czy tylko mnie to dziwi? Potem, na szczęście, było już dużo lepiej, co nie zmienia faktu, że odechciało mi się czytać. Cieszę się jednak, że zakończenie okazało się godne początku. I znów autorce udało się mnie zaskoczyć. Nie bała się bowiem uśmiercić paru głównych postaci. Z pewnością wpłynęło to różnie na odczucia czytelników, ale udało jej się odciąć od sztucznych happy endów, co niezwykle mi zaimponowało.
Generalnie utwór zaliczam do udanych, miałam jednak nadzieję, że Rae Carson bardziej rozwinie wątek poszukiwania znaczenia Boskich Kamieni na przestrzeni wieków, ich znaczenia i działania, a także tego kto je otrzymuje (i czy jest jakaś reguła?).
Mam mieszane uczucia w stosunku do tej książki i nie wiem, jak powinnam ją ocenić. Z jednej strony początek+zakończenie zasługują na więcej niż 7, ale w moim mniemaniu środek jedynie na 6.
Moja ocena: 7/10
Za niezapomniane spotkanie z Dziewczyną ognia i cierni dziękuję wydawnictwu Albatros!
Spotkaliście się już z tym utworem?
Jakie jest Wasze zdanie o nim?
Książka zapowiada się bardzo ciekawie, może po nią sięgnę.
Świetna recenzja.
W takim razie mam nadzieję, że Ci się spodoba 🙂
Bardzo czekałam na twoją recenzję tej książki. Jak wiesz równiez ją czytałam – dlatego interesowało mnie jak wypadnie w Twoich oczach. Jest mi trochę smutno, bo uważam, że jednak zasługuje na co najmniej 8/10 🙂
W mojej ocenie ofc 😉
Miło mi, że czekasz na moje recenzja, to dla mnie naprawdę ważne 🙂
Dla mnie maksymalnie 7 dla tej książki. Środek po prostu mnie nie zachwycił, może dlatego, że nie miałam na nią wiele czasu…
mi się podoba styl i język, podobały mi się te imiona i to, że bohaterka nie jest idealna pod względem figury, podobał mi się motyw ślubu z nieznajomym i wyjazd z rodzinnego domu w obce miejsce, generalnie książka idealnie wpasowała się w jakąś lukę w moim guście 🙂 owszem znalazłam pewne niedociągnięcia, ale mimo wszystko odebrałam ją bardzo dobrze 🙂 właśnie pisze recenzję 🙂
Mozę kiedyś po nią sięgnę,bo aktualnie listę książek do przeczytania mam trochę zajętą;)
http://gabxreadsbooks.blogspot.com/
To już zależy od Ciebie 😉
Religia i fantastyka, takie połączenia z tego co pamiętam, też nie miałam przyjemności jeszcze czytać. Chętnie po nią sięgnę bo czytałam też kilka innych opinii i w gruncie rzeczy, książka wydaje się warta poznania 😀
W takim razie nie pozostaje mi nic, jak tylko życzyć udanej lektury!
Opis brzmi…nieciekawie. A jednocześnie coś mnie w nim dziwnie ujęło i chyba z ciekawości chętnie bym na nią zerknęła bliżej. Choć czasem ciekawość to pierwszy stopień do piekła.
O, tak, ale wydaje mi się, że mimo wszystko warto spróbować i się o tym przekonać 😉
Jestem w stanie zrozumieć bohaterkę, bo też zajadam smutki, a potem okropnie narzekam;D Mogłabtm spróbować przeczytać:)
W takim razie życzę Ci, aby książka przypadła Ci do gustu 😉
Jestem bardzo ciekawa książki. Książkę na pewno przeczytam, choć mam nadzieję, że mnie bardziej wciągnie:)
No, cóż. Życzę udanej lektury!
Zapowiada się ciekawie może przeczytam 😉
[…] 6 książek, z czego większość okazała się naprawdę warta uwagi. Zaczęłam od Dziewczyny ognia i cierni, która może i nie podbiła mojego serca, ale całkiem mi się spodobała. Potem przyszedł czas […]
[…] korona Rae Carson – niespodziewanie otrzymana od Albatrosa. Poprzednia część – Dziewczyna ognia i cierni zrobiła na mnie duże wrażenie i zastanawia mnie, czy i tym razem będzie tak dobrze. No cóż, […]
[…] korona to kontynuacja Dziewczyny ognia i cierni – książki, którą polubiłam, chociaż niekoniecznie pokochałam. Owszem, poprzednia […]