DANE TECHNICZNE
Tytuł oryginału: City of Bones. The Mortal Instruments – Book One
Tłumaczenie: Anna Reszka
Wydawnictwo: MAG
Liczba stron: 512
Cena z okładki: 35 zł
KONIEC Z NORMALNOŚCIĄ
Główna bohaterka to 16-letnia Clary, która wraz z matką, malarką mieszka w Brooklynie. Swój czas spędza najczęściej z Simonem, który jest jej najlepszym przyjacielem od niepamiętnych czasów.
Jej życia w żadnym razie nie można nazwać ekscytującym, a jedynie zwykłym i wręcz przeciętnym. Wszystko zmienia wizyta w klubie, gdzie nastolatka przypadkowo zauważa chłopaka, który pozostaje niewidoczny dla innych. Dziewczyna zaczyna go śledzić i w ten sposób staje się świadkiem sceny, która nie ma racjonalnego wytłumaczenia.
Wszystkie bajki są w części prawdziwe.
Niedługo później matka Clary z niewiadomych przyczyn zostaje porwana, a ona sama odkrywa, że poza zwykłym światem istnieje również zupełnie inna rzeczywistość, w której żyją istoty, z których egzystencji nastolatka nigdy nie zdawała sobie sprawy. Aby ocalić matkę przed tajemniczym Valentine`m przyjdzie jej nie tylko zmierzyć się z tajemniczymi stworzeniami, ale i poznać zaskakującą prawdę o sobie i swojej przeszłości.
OPINIA
Miasto kości to nie moje pierwsze spotkanie z twórczością znanej i podziwianej Cassandry Clare. Wcześniej miałam bowiem okazję przeczytać Próbę żelaza napisaną przez autorkę we współpracy z Holly Black. Może sam początek książki był zwyczajny i zadziwiająco podobny do Herry`ego Pottera, to jednak samo zakończenie dosłownie zmiotło mnie z nóg. Dlatego, jeśli chodzi o jej serię Dary Anioła, to miałam jej względem wysokie oczekiwania. Liczyłam przede wszystkim na pochłaniającą opowieść, która pozwoli mi na chwilę oderwać się od rzeczywistości.
![]() |
@carolinelivre |
Jeśli mowa o fabule, to sam jej początek jest irytująco schematyczny i przewidywalny. Nasza Clare to typowa (i oczywiście typowo denerwująca) nastolatka, która wiedzie najbardziej zwyczajne z możliwie zwyczajnego życia. Mieszka na Brooklynie, ma oddanego przyjaciela, z którym chętnie spędza wolny czas i jakąś tam paczkę znajomych. I nagle to ona, tak ona – zwyczajna i nieco zarozumiała dziewczyna, widzi ludzi i sceny, których nie ma. Ciekawe i jakże niespotykane, prawda? Dodajmy jeszcze to, że Clare bywa naiwna, lekkomyślna i niedojrzała (bo czego można wymagać od 16-latki?) oraz wątek romantyczny, a otrzymamy prawdziwie schematyczną i poprawną powieść fantastyczną dla młodzieży, która chwilami wydawała mi się naprawdę komiczna.
Jesteś młoda. Przeszłość nic dla ciebie nie znaczy, nie jest nawet inną krainą, jak dla starych, ani koszmarem, jak dla winnych.
Teraz przejdźmy do zalet tej książki, bo niewątpliwie ma ona kilka. Przede wszystkim jest naprawdę miłym odpoczynkiem od literatury wymagającej koncentracji i myślenia na temat fabuły. Sama raczej nie sięgnęłabym po nią tak szybko (albo wolno, bo pożyczyłam ją od koleżanki ponad pół roku temu), gdyby nie to, że potrzebowałam czegoś uspokajającego po lekturze Niewiernej Reyes Monforte, która nie tylko zrobiła na mnie ogromne wrażenie, ale i wzbudziła ogromny niepokój. Najbardziej w Miastach kości spodobał mi się motyw utraconych wspomnień, do których nie sposób dotrzeć. Mimo że tkwią one głęboko w mózgu jednej z postaci, to nie ma ona do nich dostępu i sama musi odkrywać kawałek po kawałku tajemnicę swojej przeszłości. Brzmi interesująco, prawda? Poza tym muszę dodać, że samo zakończenie okazało się zaskakująco nieprzewidywalne i przyznam, że jestem ciekawa, jak potoczy się akcja w kolejnej części.
Miasto kości to typowa opowieść o wampirach, łowcach demonów i innych niestworzonych istotach, która chwilami przypominała mi Pieczęć ognia Gesy Schwartz, jednak, moim zdaniem, nie ma prawa z nią rywalizować. Książka Cassandry Clare nie niesie wraz z sobą żadnych refleksji ani w żadnym razie nie skłania do przemyśleń. Może okazać idealna dla młodszych nastolatków, którym z pewnością spodoba się płynny styl autorki oraz nastoletnie postaci. Sama pewnie zakochałabym się w niej, gdybym tylko sięgnęła po nią w erze Zmierzchu i mody na wampiry. Teraz szczerze zastanawiam się, czy przeczytam następny tom.
Moja ocena: 6/10
Sięgnęłam po książkę po obejrzeniu filmu, który choć zbiera tak dużo negatywnych opinii, mi bardzo się podobał. Jednak zdołałam dobrnąć do połowy i ani strony dalej. Bohaterowie byli tragiczni, fabuła i styl też jakoś mnie nie porwały, więc od tworów pani Clare trzymam się już daleko. Szczególnie po tych wszystkich opowieściach o plagiatowaniu etc. Jakoś nie przemawia to do mnie, a na domiar złego ta wszechobecna przewidywalność i sztampowość. Bleh.
Rzeczywiście, pierwszy tom nie zachwyca, chociaż moim zdaniem nie jest aż taki zły – sama końcówka jest naprawdę ciekawa i (o dziwo!) zaskakująca. O sprawie z plagiatem również słyszałam i przyznam, że nie zachęca ona do sięgnięcia po powieści tej autorki…
Mi się ta książka średnio spodobała. Strasznie długo ją czytałam, a wątek miłosny był sztuczny. Moja znajoma zachęca mnie jednak do sięgnięcia po dalsze części, wiec to zrobię.
Nie powinno być "w >>Mieście kości<<", a nie "w >>Miastach kości<<"?
Pozdrawiam
Tutti
MÓJ BLOG
Rzeczywiście, wątek miłosny w tej powieści nie był zbyt dobry ani nawet ciekawy… Wydaje mi się, że "w Miastach Kości" sugeruje liczbę mnogą, a tytuł to "Miasto kości", prawda? 😉
Sama nie wiem. Niby nie czytam takich książek, a do tej mnie ciągnie. Chyba na własnej skórze muszę się przekonać jak się spodoba 🙂
W takim razie mimo wszystko życzę Ci udanej lektury 🙂
Kiedyś czytałam takie książki, ale teraz już chyba jestem za ,,stara,,.
Bez przesady, myślę, że z czytania fantastyki nie można wyrosnąć. Co najwyżej możesz dojść do wniosku, że ta książka jest nieco "zbyt głupiutka" dla Ciebie 😀
Uwielbiam tą serię, ale pierwszy tom jest absolutnie słaby, Clary jest irytująca w całej serii, więc to różnicy nie robi, jest ciut schematycznie, ale humoru serii odebrać nie można! Zachęcam cię do sięgnięcia po dalsze tomy, bo jest o wiele lepiej! Może lubię tę serię przez sentyment, ale u mnie ma zawsze miejsce na podium, jeśli chodzi o ulubione serie 🙂
http://k-a-k-blogrecenzencki.blogspot.com/
Pierwszy tom z pewnością nie zachęcił mnie do dalszej lektury, ale myślę, że dam szansę tej serii 😉
Polecam czytać dalsze tomy! Łzy, śmiech i wydarzenia zapierające dech gwarantowane! Tak czy siak, Clare odwaliła kawał dobrej roboty, tworząc serię Nocnych Łowcach. Polecam także Diabelskie Maszyny 😉
Pozdrawiam cieplutko ♥
http://sleepwithbook.blogspot.com/
Chyba będę musiała Wam zaufać, skoro wszyscy tak polecają tą serię 😉
Szczerze mówiąc, to czytałam w większości same pozytywne recenzje i chyba się skuszę mimo mankamentów.
Pozdrawiam i zapraszam do siebie ;]
http://tylkomagiaslowa.blogspot.com/
W takim razie życzę tylko udanej lektury 😉
Czytałam ją już jakiś czas temu, ale i tak za późno. Gdybym sięgnęła po nią wcześniej, pewnie zasiliłabym grono jej wielbicieli, ale tak się nie stało. Sam świat jest dość ciekawy, ale główna para bohaterów już mniej, a ich problemy z czasem coraz bardziej mnie denerwowały. Jedynym powodem dla którego mogłabym przeczytać kolejną część był dla mnie Alec, ale to trochę mało, żeby dalej brnąć w tę serię. 😛
Póki co mam podobnie – główne postaci naprawdę mnie irytują, a przedstawiony świat wcale nie wydaje się ciekawy ani oryginalny. Mimo to, pewnie dam tej serii jeszcze jedną szansę, ale raczej już ostatnią 😉
Czytałam ją już rok temu i nadal tak samo nienawidzę tej serii :/ Jace irytujący, Alec też, o Clary nie wspominając! Ugh… Masakra jednym słowem :/ Pozdrawiam <3
http://k-a-k-blogrecenzencki.blogspot.com/
No cóż, każdy ma inny gust, szczególnie czytelniczy. Ja chyba dam jeszcze tej autorce jedną, jedyną szansę 😉
Przeczytaj do trzeciej części, bo jest świetna. Tomy 4-6 spokojnie sobie odpuść, ale koniecznie sięgnij po prequel – trylogię Diabelskie Maszyny.
W takim razie zaufam Ci i postaram się "dotrwać" do trzeciej części, a potem zajmę się prequelem 😉
Oooo ja w ogóle nie widzę podobieństwa do Pieczęci Ognia – no może minimalne, ale długo musiałabym się zastanawiać, żeby rzucić takim porównaniem. Jednak zgadzam się – Miasto Kości nie może z nią rywalizować ;D
Bookeaterreality
W sumie nie mam pojęcia, skąd mi się wzięło to porównanie, bo rzeczywiście, książki całkowicie się różnią, przy czym "Miasto kości" zdecydowanie trafi na tym porównaniu.
Czytałam tę książkę już naprawdę dawno, a potem byłam na bieżąco z kolejnymi tomami. Moim zdaniem ta seria robi się coraz lepsza, więc czytaj dalej 🙂 Polecam też serię Diabelskie Maszyny tej autorki, w moim odczuciu jest lepsza niż Dary Anioła 😉
No cóż, skoro tyle osób sugeruje mi kontynuację tej serii, to chyba tak właśnie zrobię 🙂 A po Diabelskie Maszyny i tak planowałam sięgnąć.
Mam na nią wielką ochotę 🙂
W takim razie mam nadzieję, że się nie zawiedziesz i będziesz zadowolona z lektury 🙂
Czytam do czwartego tomu,a potem sobie odpuściłam,gdyż miałam wrażenie,że autorka ciągnie tą serię na siłę…
Niemniej jednak z całego serca polecam Ci ,, Diabelskie Maszyny", które są moim zdaniem o wiele lepsze od ,, Darów Anioła" :3